piątek, 21 listopada 2014

Dzień Życzliwości


Krążą w sieci "cudowne myśli" . Tysiące polubień, setki udostępnień. 
Cytaty cytatów to i ja zacznę cytować. Szczególnie jeden zrobił ze mną "coś". Wywołał sprzeciw. Przeczytałam komentarze. Istne peany pochwalne na cześć "autorki". Wszyscy lubią, zgadzają się, "z ust im wyjęła"

">>Nie mam już cierpliwości do pewnych rzeczy, nie dlatego, że stałam się arogancka, ale po prostu dlatego, że osiągnęłam taki punkt w moim życiu, gdzie nie chcę tracić więcej czasu na to, co mnie boli lub mnie nie zadowala. Nie mam cierpliwości do cynizmu, nadmiernego krytycyzmu i wymagań każdej natury.

Straciłam wolę do zadowalania tych, którzy mnie nie lubią, do kochania tych, którzy mnie nie kochają i uśmiechania się do tych, którzy nie chcą uśmiechnąć się do mnie. Już nie spędzę ani minuty na tych, którzy chcą manipulować.Postanowiłam już nie współistnieć z udawaniem,hipokryzją, nieuczciwością i bałwochwalstwem.Nie toleruję selektywnej erudycji, ani arogancji akademickiej.

Nie pasuję do plotkowania. Nienawidzę konfliktów i porównań. Wierzę, że w świat przeciwieństw i dlatego unikam ludzi o sztywnych i nieelastycznych osobowościach. W przyjaźni nie lubię braku lojalności i zdrady. Nie rozumiem także tych, którzy nie wiedzą jak chwalić lub choćby dać słowo zachęty. Mam trudności z zaakceptowaniem tych, którzy nie lubią zwierząt. A na domiar wszystkiego nie mam cierpliwości do wszystkich, którzy nie zasługują na moją cierpliwość.<< Meryl Streep"

Nie, nie i jeszcze raz nie. 
Należało by zamienić czasowniki z rodzaju żeńskiego na męski. Tak tak! Nie Meryl Streep, nie Krystyna Janda a Jose Micard Teixeira. 
Czy tylko mi trąci megalomanią? 
Społeczeństwo konsumpcyjne. Konsumuje wszystko. O mnie, dla mnie, przy mnie, za mnie. Między postawną pasywną a agresywną walką o swoje racje jest jeszcze asertywność, Asertywność, która wbrew powszechnej opinii nie polega na mówieniu nie. "Nie bo nie" - to agresja. 

Czy rzeczywiście tacy chcemy być? Dzielić ludzi na tych wartych i niewartych uwagi. Na tych, których warto i tych których nie warto kochać. Tych, którzy doznają i nie doznają łaski uśmiechu. Obym nie stała się taka nigdy. Bym starała się nie oceniać ludzi po pozorach. A może warto się zatrzymać i pomyśleć co się stało, co sprawiło, że jest tak jak jest. Przerwać łańcuch obojętności. Należy popatrzeć wgłąb siebie ale też starać się zrozumieć drugiego człowieka. 

***

Pewnego deszczowego wieczoru wsiadłam do tramwaju. Moją uwagę przykuła para starszych ludzi. Szarych, przygarbionych, przygaszonych. Obok nich stał zwózek z dzieckiem, Chyba trochę za dużym jak na "dziecko w wózku". Szarzy ludzie, szary wózek, szary deszcz. I mimo tej całej szarości była w nich jakaś inność, odmienność, wspólnota, rodzinność. Gdzieś poza szarym tramwajem. Kobieta spojrzała na mnie. Poczułam się jakbym na ułamek sekundy znalazła się w ich świecie. Co wywołało mój szczery uśmiech. 

Tramwaj sunął a ja pogrążyłam się we własnych myślach. Nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. To TA kobieta szukała kontaktu. Znalazła. Obdarowała mnie szczerym choć zmęczonym uśmiechem i wysiadła z tramwaju. 
Z całego tamtego dnia pamiętam tylko ten tramwaj, tę rodzinę i ten uśmiech. Zastrzyk energii.
Nigdy nie wiadomo jaki gest w nas zostanie. Jaka akcja wywoła reakcję.


Dlatego w Dniu Życzliwości Życzę Wam byście szanowali i byli szanowani. Byście kochali i byli kochani. Byście mieli cierpliwość i by inni byli cierpliwi w stosunku do Was. Byście się uśmiechali i dostrzegali uśmiechy innych. Byście dostrzegali drugie dno tam gdzie ono jest.







czwartek, 20 listopada 2014

Blogosfera - matkosfera

Piszę bloga bo...jestem rodzicem. Po prostu. Gdybym rodzicem nie była to bym bloga nie pisała, ot co.

Dziecko czyli mała-wielka zmiana. 
Wchodzisz w świat rodzicielstwa czy lądujesz na obcej planecie? Specjalnej różnicy nie widzę. Otwiera się przed tobą zupełnie nowa przestrzeń fizyczna, psychiczna. Pojawiają się zmysły o których nie miałeś pojęcia. Inna galaktyka. Nie, lepsza, nie gorsza. Inna. Łykasz niebieską pigułkę i pogrążasz się w Matrix (Matriksie??).
Wyrasta mur. Stajesz na jego szczycie a jakaś siła pcha cię na drugą stronę. Po tamtej stronie zostawiasz bezdzietnych. Nie lepszych, nie gorszych, bezdzietnych. Łączy cię z nimi bardzo wiele ale za mało. Zaczynasz mówić innym językiem, czas ma nowy dodatkowy wymiar. Z niedowierzaniem patrzysz, że dawne "nie mam czasu" można by zapełnić drugim życiem. Czujesz się z tym źle. Nić porozumienia się rwie. Stajesz przed wyborem. Kuć dziurę w murze? Chyba nie warto. Zaczynasz akceptować nową rzeczywistość. Pochłania cię z każdym dniem bardziej. Fascynuje, przeraża, uzależnia. Rodzicu, wsiąkłeś, przepadłeś.
Pewnego dnia przypominasz sobie, że po drugiej stronie też toczy się życie. Z sentymentem wspominasz, pragniesz kontaktu. Każda próba jego nawiązania serwuje koktajl uczuć - radość i rozczarowanie w jednym kieliszku, wstrząśnięte nie zmieszane. Chcesz podzielić się twoją nową pasją, ale szybko orientujesz się, że czasu dają ci za mało. Reakcja bezdzietnego rozmówcy zależy miedzy innymi od płci. Zobaczysz w jego oczach albo chwilowe rozanielenie - "Jaki słoooodki" zupełnie jakbyś podał kiczowatą pocztówkę szczeniaka w wiklinowym koszyku, albo zniechęcenie - właśnie pokazałeś kartkę z zielonym ufoludkiem "i po co mi to dajesz?!".
Szybko się uczysz, że zmysły potrzebne do pojęcia nowego świata znajdują się za żelazną kurtyną. Jakby gadać ze ślepym o kolorach - można, ale to wymaga dużego zaangażowania i empatii dwóch stron. Oceny z którymi się spotykasz wydają się niesprawiedliwe a jeszcze niedawno sam takie wystawiałeś.
Pasujesz. Z tematami rodzicielskimi czekasz aż sami znajdą się po Twojej stronie muru. 

Czym są dla mnie blogi? 
Są jak pocztówka z innej planety. Instrukcja obsługi. Możliwość poznania. Otwieram swój umysł i poznaję inne stany świadomości. Próbuję zrozumieć. Nikt nie wchodzi nieproszony, sięgam sama gdy potrzebuję. Niektóre, męczą, przytłaczają inne lekko nienachalnie nakreślają świat. Ten sam świat, tylko żelaznych kurtyn, murów jest co niemiara. Wybór należy do mnie. Sama piszę bloga żeby zaspokoić mój ekshibicjonizm. Pomnożyć szczęście bo podobno to jedyna rzecz, która się mnoży jeśli się ją dzieli.  Znalazłam sobie miejsce, do którego ktoś wpada gdy chce. 

Jakie blogi sama czytam?
Takie które pokazują linię życia, z której świadomie zrezygnowałam, ale do której czuję sentyment. Pokazują świat nauki, jak ten: http://vetulani.wordpress.com/ czy ten http://nicprostszego.wordpress.com/
Czytam takie, które pokazują świat za innym murem. Murem niepełnosprawności. pisane przez wspaniałe osoby o innych wspaniałych osobach. Są dla mnie niezgłębioną kopalnią wiedzy o prawdziwych problemach prawdziwych osób a nie wariacją na ich temat. Zostają w moim domu, wpływają na wychowanie moich dzieci ale też na pracę zawodową. Blogi jak ten: http://dzielnyfranek.blogspot.com/ czy ten http://preclowastrona.blox.pl/html . Irytuje mnie fakt, że problem niepełnosprawności jest spychany po dywan pod każdym względem. Jakoś tak świadomie czy mniej świadomie wybieram te pisane przez mamy. Nie wiem czy tym mamom się spodoba co napiszę ale one dają mi kopa w tyłek. "Weź się w garść kobieto, mama Frania ogarnia, a ma więcej do ogarniania to i ty ogarniesz. Przestań się użalać tylko bierz przykład, ich doba nie jest dłuższa od twojej".
Wreszcie czytam blogi o matkach i dla matek te infantylne co nie sięgają zbyt głęboko, te zrównoważone i te sięgające zbyt głęboko i pokazujące drugie dno, którego moim zdaniem często nie ma.  Blogi mam z pasją. Czasem pasję jest dziecko, a czasami robótki ręczne :D 
Grunt to spojrzeć na sprawę z innej perspektywy.




wtorek, 18 listopada 2014

Ten poranek

Jeden z TYCH poranków.
Budzik nie zadzwonił. Zaspani, spóźnieni, próbujemy wykrzesać z siebie jakąkolwiek energię. Liczą się sekundy, nie minuty. Kawa by pewnie pomogła ale brakuje czasu nawet na naciśnięcie przycisku w ekspresie. Właśnie wtedy okazuje się, że spodnie od dresu "ostatnia deska ratunku" nie wyschły, że pralka-teleport znów wysłała gdzieś w nieznane dokładnie po jednej skarpetce z każdej pary, że akurat dzisiaj Tatuś ma spotkanie, że obowiązuje dress code a codzienne dżinsy nie bardzo się w niego wpasują. 
O śniadaniu tym razem można zapomnieć. Na szczęście dzieci już za 40 minut zjedzą w przedszkolu, a my jakoś przeżyjemy.

Rodzice

Doskonale wyszkoleni logistycy. Nie pytamy o nic. Komunikacja odbywa się telepatycznie. Przenika przez ściany. Zanim dotrę do łóżka syna włączam żelazko. Tak jest szybciej. Będzie nagrzane dokładnie za 40 sekund. Właśnie wtedy gdy wracając z pokoju dziecięcego zdejmę ze sznurka niedoschnięte spodnie. Tatuś wie, kiedy ma podskoczyć, żeby przeskoczyć kabel, którego nie widzi bo właśnie zdejmuje przez głowę koszulkę....
Kiepski film

Jaś
Chcę spać w łóżeczku. Nigdzie nie idę. Chcę oglądać bajkę (tak jakby kiedykolwiek oglądał przed wyjściem do przedszkola). Chcę mleko. Nie tata, mama. Nie chcę mleka. Nie te majtki. 
Z oczu tryskają łzy. Nie spływają. Tryskają pod ciśnieniem. W ułamku sekundy twarzyczka zalewa się łzami. Gdybym zobaczyła to w filmie, wyśmiałabym amatorszczyznę.
Chcę z Zygzakiem!!!! Inne. Nie to autko. Nie ten but. Najpierw ta noga. Nie wypiłem mleeeczkaaaa!
NIEEEE CHCĘ!
CHCĘ PŁAKAĆ I BĘDĘ PŁAKAŁ. CHCĘ PŁAKAĆ GŁOŚNO BO TO MOJE MIESZKANIE I W MOIM MIESZKANIU BĘDĘ PŁAKAŁ GŁOŚNO!!!!

Słucham z niedowierzaniem.  
Czuję złość. - Nie tego go uczymy.
Czuję dumę - Dość rozwinięte to moje dziecko.
Czuję zadowolenie. - Mimo nerwów buduje całkiem sensowne zdania
Czuję strach. - Teraz ma niespełna 3 lata. Co będzie gdy skończy 15?  Jak okiełznam zbuntowanego nastolatka??

Szymon
Zagubiony. Szuka sposobu, żeby się przytulić. Wstaje ubiera się. Tym razem bez słowa sprzeciwu. Zakłada buty już za pierwszym razem. Jemu łzy nie lecą strumieniem. Ale ja widzę.
Dopełniamy codziennego "rytuału w drzwiach": Buziaki, koniecznie w policzki, koniecznie w czółko, przytulamy się. -Miłego dnia Mamusiu. -Miłego dnia Kochanie. 
Mój syn, Mój przyjaciel.




poniedziałek, 10 listopada 2014

Bracia

Gdy urodził się Szymon, wszystko sobie wymyśliłam, wyliczyłam, zaplanowałam. Tak! - drugie dziecko powinno pojawić się na świecie za 3 lata. Dzisiaj wiem, że planować to sobie można...
Plany zmieniły się wielokrotnie, a może nawet zostały zawieszone a jednak zupełnie niespodziewanie na teście pojawiły się dwie kreski a 9 miesięcy potem na świat przyszedł Jan. Dokładnie 3 lata i 9 dni po Szymku.
Czy 3 lata  to dobra różnica wieku? Nie wiem czy kiedyś będą sobie bliscy. Marzę o tym. Nie wiem czy będą się przyjaźnili -mam nadzieję. Wiem, że w tej chwili jest tak jak być powinno. Czasem się spierają, czasem się tłuką, walczą o terytorium, ustalają granice, ale też razem organizują sobie czas, świetnie współpracują. Uczą się kompromisów, uczą walczyć o to co jest dla nich ważne. Szymon uczy się odpowiedzialności i przychodzi mu to spontanicznie. Jaś uczy się szacunku.
Coraz częściej zdarza się to o czym marzy każda matka - CHWILA SPOKOJU.
Chłopcy znikają. Zamykają się w swoim wspólnym świecie. Tworzą go. Dużo łatwiej jest coś zrobić w domu gdy są we dwóch niż gdy jest tylko jeden. Oni się nie nudzą, ja mam chwilę czasu. łatwiej wyegzekwować sprzątanie zabawek, łatwiej zainteresować czymś, nie ma problemu z jedzeniem. Szymon dostarcza Jankowi bodźców a mnie pokazuje, że "Mały" już nie jest wcale taki mały i swój rozum ma.
Szymon odciąża mnie. Część matczynych obowiązków stała się braterskimi nie-obowiązkami. To on pokazuje świat. Gdy sam był w wieku Janka miał mnie na wyłączność. Wydawało mi się, że to szczęście być tym starszym - dopieszczonym, wychuchanym. Drugie już na starcie musi walczyć o uwagę. Dziś widzę, że jest dokładnie na odwrót. To Jaś ma barwniej, intensywniej. I jest między nimi to coś. 

***

Wracamy z Jasiem z przedszkola
- Zobac mamo - wskazuje na niebo.
- Co tam widzisz Jasiu? - szukam chmury, samolotu, ptaka, czegokolwiek
- Tam jest kosmos. Do kosmosu poleci moja lakieta. Zawiezie nazędzia i naplawi statek kosmicny!

Nieźle, jak na 2 lata i 10 miesięcy, nie? Brat wyszkolił.

***

Szymon został u dziadków na noc. Rano telefonuje do domu,
- Cześć mama, daj mi Jasia do telefonu
- Jasia?! No dobrze - podaję słuchawkę i od tej pory słyszę tylko Jankową połowę rozmowy
...
- Ceść. Zalas po ciebie psyjdę do dziadka.
...
- Dooobla, zabiolę twój ha-hadłowiec. Ja będę latał hilikoptelem. Do zobacenia....

Mamaaa! Ubielaj  buty, idziemy po Symusia!!