piątek, 12 lipca 2013

Moje bieganie (2)

O początkach biegania pisałam TU.
I co? biegam sobie dalej, ale nie jest to takie proste jakby się wydawało.
Najpierw było "gromadzenie minut" - przebiec pół godziny ciągiem. Udało się dość szybko. Za szybko.Potem był bieg na 10 km, medal (za ukończenie), radość, zapał...byle dalej i szybciej. A potem zaczęły się schody. Pierwsza odezwała się łydka.Z tyłu głowy słyszłam zwooolniiijjj, ale nie zwolniłam.  Przeszło a raczej przebiegło i wydawało się, że jest dobrze. Po łydce przyszła pora na piętę, porem już stało się jasne, że to Achilles..
I nie wiem dlaczego chodzi mi po głowie: " Z dziurki, dziura się zrobiła a choć Zosia i zaszyła...."
Winne okazały się buty, niby prze-wy-god-ne jak kapciuszki a jednak nie trzymające pięty (również jak kapciuszki) a akurat moja prawa pięta wymaga podtrzymywania. Mądrze się to nazywa nadpronacją. A skąd wiem, że to właśnie to? 
Bo mam szczęście do ludzi. Na mój kurs chodziła rehabilitantka, pracująca m.in. z tenisistami. Zapytałam a Ona natychmiast się za stopę wzięła. I tak jak stałam tak zostałam wybadana, wydotykana (w stopę rzecz jasna), wyoglądana, Wykluczyła ostrogi, zaleciła zmianę butów, ale nie na byle jakie tylko takie, które polecą fachowcy. Ale zanim zdecyduję się coś kupić miałam koniecznie zrobić sobie dwa tygodnie przerwy od biegania (dało radę) i od dźwigania (haha, z przylepą Jankiem niewykonalne). Udałam się do Intersportu bo wyczytałam, że właśnie tam robią badania biegowe. Jak to wyglądało? Najpierw pobrane zostały odciski stóp, z których wynikało, że wszystko jest w porządku,  łuki podłużne i poprzeczne prawidłowo wysklepione. Potem postawiono mnie na bieżni i truchtałam sobie kilka minut, najpierw wolniutko, w tempie jakieś 6km/h, potem troszkę szybciej a kamera filmowała moje stopy od tyłu. Dopiero w ruchu wyszło to, co miało wyjść - nadpronacja w prawej stopie. Zaproponowano mi 3 pary butów, które przeznaczone były właśnie do takich stóp. Następnie każdą z par mierzyłam i znów stawałam na bieżni i znów filmowano stopy, tym razem w butach by sprawdzić czy korygują. I korygowały, co zobaczyłam na własne oczy. Spośród nich wybrałam te, które mi się najbardziej podobały. I znów sobie biegam, troszkę wolniej, chyba rozsądniej ale z jeszcze większą przyjemnością.


1 komentarz: