Wraca Szymek z przedszkola...
- Szymonku co słychać? Jak było w przedszkolu. - pytam, choć i tak nie liczę na odpowiedź. Żadnych plot, kto, z kim, kogo, czy śpiewali, czy tańczyli, nic, buzia na kluczyk.
- Fajnie, ale teraz nie mogę ci opowiedzieć bo muszę się pobawić. Pooobaw się ze mną! - Nie chce mi się. I tu włącza się tryb matki doskonałej: "ten czas już nie wróci, korzystaj, póki możesz, pracuj nad kontaktem, bliskością...."
- No dobra, a w co chcesz się bawić?
- W wyścigi! Będziemy się ścigać autami po podłodze. - Średnio mi się uśmiecha bieganie na kolanach, rozbijanie się o futryny.
- A może pobudujemy z klocków? Wiem! Zagramy w grę! - zaczyna się wymienianie: puzzle, memo, Tomek (ta lokomotywa), Chińczyk?
- Nie chce mi się grać. Chcę się bawić w wyścigi!
- Ale gry są fajniejsze, poza tym jestem dziewczyną i nie lubię się ścigać autami. - No już większej bzdury nie mogłam powiedzieć. Nie dość, że głupie to jeszcze szowinistyczne.
- No dobra. (Nie wierzę własnym uszom, zgodził się?!) Zagramy w taką grę: Jedziemy autem stąd do tamtego domku i jak dojedziesz to dostaniesz MILION punktów!!!
A wieczorem znów zaczynam...
- Szymonku, to opowiedz, jak było w przedszkolu.
- Fajnie było, ale niestety już jestem zmęczony, więc nie mogę ci opowiedzieć!
Cóż pozostaje mi cieszyć się, że poprawnie buduje zdania wielokrotnie złożone...
Niemal kropka w kropkę wygląda rozmowa z moim Młodym po powrocie z przedszkola i wieczna chęć zabawy samochodami......
OdpowiedzUsuńUłożyło mi że nie tylko u mnie tak bywa....
Pozdrawiam
Mama przedszkolaka