Na wczorajszym spacerze Szymon znalazł liście. Piękne czerwono-pomarańczowo-żółto-zielone liście klonu. A ponieważ, jak co roku o tej porze, tematykę przedszkolnych zajęć zdominowała jesień, Szymon postanowił liście zanieść do przedszkola. (On, nie ja, żeby było jasne). Liście zostały umyte z błota, przygotowane do zabrania, wreszcie zabrane i zaniesione, a w przedszkolu....wyrzucone do śmieci zanim ktokolwiek je zobaczył. Bo...
- bo tak?
- bo foch?
- bo trema?
Tak to już z Szymkiem bywa, że w kluczowych momentach dopada go takie przerażenie przed byciem w centrum uwagi, zaprezentowaniem się, że nie ma sensu z nim dyskutować. Namawianie skutkuje większym oporem a czasem i histerią. A wydawałoby się - co to takiego, przynieść liście do przedszkola...
Że wierszyka nie powie, już się przyzwyczailiśmy. Publicznie? - Nigdy, ani jednego! Czasem fragment na ucho podczas kąpieli. Już bardziej intymnej scenerii sobie nie wyobrażam (przynajmniej dla dziecka ;) ). A wiem, że potrafi bo gdy ja czytam i czasem się "pomylę", natychmiast mnie poprawi.
Problemy z rysowaniem odeszły w niepamięć.Widzę w tym głównie moją zasługę. Ćwiczyliśmy. Dużo ćwiczyliśmy. Najczęściej tak, żeby nikt nie widział, nikt nie wiedział. Już potrafi i nawet nieźle mu to wychodzi. Nawet czasem się pochwali rysunkiem dziadkom. A jak mu się zdarzy wyjść za linię, natychmiast patrzy na mnie i pyta/stwierdza "Ale nic nie szkodzi, prawda?!" A ja muszę przesadnie zapewniać, że naprawdę nic nie szkodzi i czasem każdy wychodzi za linię. PERFEKCJONISTA? Albo idealnie albo wcale.
I taka ciekawostka. Podesłała mi koleżanka horoskop dla dzieci. Nie, nie wierzę :) ale czasem czytam dla zabawy. Było w nim napisane tak:
"Mały Koziorożec jest bardzo poważnym dzieckiem. Jego upór w dążeniu do celu jest większy niż przysłowiowego osła.
Świetnie sobie radzi w rzeczywistości fizycznej, przywiązuje dużą wagę do rzeczy materialnych, a liczyć pieniądze potrafi jeszcze zanim nauczy się dobrze mówić. Gdy zacznie dorastać rodzice nie będą musieli się martwić o jego przyszłość, bo jeszcze na studiach zacznie zarabiać i zainwestuje stypendium czy kredyt studencki tworząc sobie podstawy do samodzielności.
Rodzice mogą się małym Koziorożcem trochę martwić, gdyż mało w nim trzpiota, dziecięcej naiwności, jest małomówny i zamknięty w sobie. Nieśmiałość i rezerwa wobec innych dzieci utrudniają mu poznawanie nowych osób, jednak kiedy się przełamie i trafi na życzliwe środowisko, staje się bardzo otwarty. Jest też bardzo samodzielny, może robić wrażenie, że nie potrzebuje wsparcia emocjonalnego. Potrzebuje ich jak każdy maluch, ale trudniej mu je przyjąć. Często może robić wrażenie starszego niż jest w rzeczywistości i woli przebywać z dorosłymi niż z dziećmi, jednak w rzeczywistości kontakt z rówieśnikami jest dla niego bardzo ważny.
W szkole radzi sobie świetnie, jest wyjątkowo pracowity i wytrwały. Jest także ambitny, nie trzeba zaganiać go do nauki, a raczej trzeba odciągać od książek, żeby czasem odpoczął i nabrał dystansu do siebie. Konsekwentnie i cierpliwie dąży do sukcesu.
Umysł ma ścisły i konkretny, więc lepiej, gdy wybierze zawody techniczne, wymagające dobrego planowania. Dobrze będzie sobie radzić na stanowiskach kierowniczych, gdyż ma naturalny talent do zarządzania i organizowania."
No wypisz wymaluj mój Szymek. A ja bawię się w psychologa, doszukuję problemów, kwasy omega podaję, a tu horoskop mi zagadkę rozwiązał :D
Tylko jak to się ma do Jasia?? Również koziorożca? Artystycznej duszy? Śpiewająco-tańcząco-malującego Minimka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz