Niby do Mikołajek jeszcze ponad miesiąc, a już złapałam się corocznym "uważaj bo Mikołaj patrzy". Nie jestem z siebie dumna. Zdaję sobie sprawę, że to chwyt poniżej pasa, a jednocześnie wyraz bezsilności, albo raczej pójście na łatwiznę, ale cóż - stało się. Temat zawisł w powietrzu. I wisi.
Wczoraj Szymek wyjątkowo się spieszył gdy wracał z przedszkola
- Dzisiaj jak wrócimy to narysuję list do Mikołaja.
- Tak?! A co narysujesz w tym liście - dopytuję
- latające, sterowane UFO!! - oj nie dobrze, albo Mikołaj podejmie subtelne negocjacje czyt. manipulacje, albo zbankrutuje!
- UFO....wiesz Szymuś, wydaj mi się, że to nienajlepszy pomysł...bo.... zdalnie sterowane UFO to zabawka dość droga. Myślisz, że Mikołajowi wystarczy pieniążków dla wszystkich dzieci, jak będzie im takie drogie prezenty przynosił?? - oj po grząskim gruncie stąpam! Przecież wiadomo, że Mikołaj ma własną fabrykę zabawek. Trzeba spróbować inną drogą. - Poza tym, jak dostaniesz UFO to będziesz musiał czekać z pół roku aż się nim pobawisz. Zimą puszczać UFO?? Bez sensu. Zastanów się dobrze!!!
- Mam też inny pomysł. Zamek z lego! - cieplej cieplej...
- Zamek??
- Zamek, albo lego city.
- Lego city?! A co na przykład??
- Jakąś łódź albo...
- To ty się Szymuś dobrze zastanów co byś chciał z TEGO LEGO CITY bo jeszcze troszkę czasu masz.
- Dobrze zastanowię się!
Już był(a) w ogródku, już witał(a) się z gąską....
- A ty Jasiu, co chciałbyś dostać od Mikołaja? - pytam Jasia, który wyjątkowo cichutko przysłuchiwał się całej rozmowie
- Plezent!
- AHA!! A jaki prezent??
- latające, stelowane UFO
kurtyna
Wyobraziłam sobie Twój wyraz twarzy i pokładam się ze śmiechu :D
OdpowiedzUsuń