Uciekliśmy (ja, dzieciaki i babcia E.) na tydzień od zgiełku miasta by zaznać ...yyyy....samych przyjemności. Chodziło oczywiście głównie o Szymka :)) jakby mogło być inaczej.
Czego może potrzebować mały chłopiec? Może PRAWDZIWEGO ciągnika, PRAWDZIWEJ koparki, ładowarki, kiełbasek z ogniska, psa Puszka - Mój kochany, jak ty śmieldziś twoją kupą, ja cie tak lubię!!!... A może kąpieli w zalewie, zdobywania "góry", pływania rowerem wodnym, jedzenia lodów i misiów Lubisiów?
Czego może potrzebować mama małego chłopca? Może świeżego powietrza, obcowania z naturą, mleka prosto od krowy, jajek od kury, lekcji dla swoich dzieci - bo mleko na prawdę nie pochodzi z kartonu a jaja z wytłaczanki?! A może pysznych obiadów bez mieszania w garach? Czytania książek? Braku dostępu do internetu?
A Janek? No cóż - idealny nie był, ale nieprzespane nocki rekompensował rozbrajającym uśmiechem w dzień.
Pani Krysiu, wracamy za rok.
Nie jakiś tam grill! - prawdziwe ognisko! |
Panie Flaniu, a po co ten pasek? |
Krówka Dominika |
Oj ognisko- zjadłabym taką kielbache :)
OdpowiedzUsuńTraktor, mój SYnus by zwariował że
szczęścia
Ech... to dopiero wakacje na wsi. MY jako dzieci mieliśmy takie co roku: krówki, kury, traktory, pola, babcia paląca w piecu żeby ugotować obiad, dziadek koszący trawę prawdziwą kosą a nie żadną tam spalinówką. A teraz, żeby coś naszym dzieciom z tego pokazać trzeba w necie wygooglać, zabukować, e-przelew zrobić... :)
OdpowiedzUsuńOch Ty :) I tak będę podglądać co u Was!
OdpowiedzUsuń