Wziąć się za siebie...powtarzam jak mantrę. Kiedy? Oczywiście "od jutra". Pod koniec ostatniego lata postanowiłam, że zacznę biegać. Marudziłam, jęczałam. Widocznie Mężuś się znudził moim jęczeniem bo wsiadł do auta i pojechał gdzieś, a wrócił z butami do biegania. Butami dla mnie. Zmierzyłam - jak robione na miarę. Nie było wyjścia, trzeba było się ruszyć. I ruszyłam. Znalazłam sobie plan treningowy dla początkujących. Ale kiedy może biegać mama? Oczywiście jak dzieci pójdą spać, albo chociaż wylądują w łózkach. A co to znaczyło w praktyce? To, że coraz szybciej robiło się ciemno i przyjemność z biegania była coraz mniejsza, aż samo bieganie wróciło tam skąd przyszło czyli strefy teoretycznych rozważań :/
Wraz z początkiem roku pojawiły się po-sta-no-wie-nia. Zapisałam się na basen na hydrocycling - bo tak! Bo "coś innego", bo "coś rowerowego", bo więcej się spala, bo mniej obciąża stawy, bo, bo bo...
Głównie chodziło mi o stawy kolanowe. Bolały. Pomogło - boleć przestały. Ale co to jest 1 godzina w tygodniu? - NIC
A butki stały i się marnowały. I mąż pytał - Kiedy? - na co ja, że jak wiosna, przyjdzie a wiosna jak na złość pokazała ogólnie znany gest i nie przyszła. Przyszło za to "powiośnie". I kto zadziałał? - Mężuś! (ofkorss) Załatwił mi partnera do biegania! Zmanipulował nas oboje i oboje czuliśmy się "w obowiązku". Najważniejsze, że wypaliło i wygląda na to, że nadal będzie wypalało.
Gdyby kogoś interesowało, to biegamy wg planu, który zakłada 3-4 treningi w każdym tygodniu wg uznania, formy i możliwości czasowych):
- Tydzień 1: 5x (1 min biegu + 5 min marszu)
- Tydzień 2: 5x (2 min biegu + 4 min marszu)
- Tydzień 3: 5x (3 min biegu + 3 min marszu)
- Tydzień 4: 4x (5 min biegu + 2,5 min marszu)
- Tydzień 5: 3x (7 min biegu + 3 min marszu)
- Tydzień 6: 3x (8 min biegu + 2 min marszu)
- Tydzień 7: 3x (9 min biegu + 3 min marszu)
- Tydzień 8: 2x (13 min biegu + 2 min marszu)
- Tydzień 9: 2x (14 min biegu + 1 min marszu)
- Tydzień 10: 1x 30 minut ciągłego biegu
My zaczęliśmy do 4-tego tygodnia. Jak uda nam się skończyć to będziemy stopniowo wydłużać czas biegu. Dlaczego taki plan? Bo nie ma ani słowa o kilometrach. Trzeba biec swoim tempem. I tak mi się marzy za rok, może 2 (a jeszcze pewniej za 5), że się zapiszę i wezmę udział i pokażę O!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz