Staram się. Nawet bardzo, ale czasem pochwały przychodzą ze strony, której się nie spodziewałam.
Odbierałam Szymonka z przedszkolnego placu zabaw. Zagadnęła mnie jego nauczycielka. Najstarsza z zespołu.:
- Muszę pani powiedzieć, że bardzo podoba mi się w jaki sposób Szymuś opowiada o wakacjach.
- Oj o wakacjach! Tak żałuję, że wyrzuciłam do śmieci te jego muszelki. Nie sądziłam, że są aż tak ważne. Tak bardzo płakał, że miał przynieść do przedszkola skarby z wakacji i przeze mnie nie miał....- wylały się ze mnie wyrzuty sumienia
- Nie chodzi mi o wczorajsze zajęcia. Rozmawiałam z nim o wakacjach wcześniej. Opowiadał pełnymi poprawnymi zdaniami i wiedział gdzie był.
- Jak to wiedział gdzie był??!
- Tak proszę panią. Bo dzieci nie wiedzą gdzie były na wakacjach. Wiedzą, że były nad morzem czy w górach i tyle. A Szymek znał miejscowości, nazwy geograficzne. Wiedział co w nich widział, co mu się podobało. Wiedział też gdzie nie był! Opowiadał gdzie jeszcze kiedyś pojedzie i co chciałby zobaczyć.
- Yyy... tak, bo my mu..yyyy....opowiadamy....- to się popisałam elokwencją. I już wiadomo, że te pełne zdania to raczej nie dzięki mamusi.
- To bardzo dobrze, że Państwo w ten sposób podróżują z dziećmi.
...
W ten sposób... to znaczy w jaki? Pod namiot? Z mapą? Że opowiadamy, co zobaczymy? Że omawiamy co już widzieliśmy? Pytamy, co się podobało? Dajemy wybór? Dopowiadamy historię? Odpowiadamy na pytania?
To można inaczej???
:) :)
OdpowiedzUsuńTeraz to popisałam się elokwencją, cooo ?
OdpowiedzUsuń:)