I znów czytam "Dzieci z Bullerbyn". Książkę mojego dzieciństwa i nie tylko. Książkę do której wracałam dziesiątki razy - niezniszczalną, ponadczasową, cudną, jedyną. Sama nie wiem w którym momencie zorientowałam się, że pierwszy rozdział znam na pamięć. "Mam na imię Lisa..." Kiedyś (będzie ze 20 lat temu) obiecałam sobie, że będę ją czytała własnym dzieciom. I oto stało się :) Dziecię zadało 100 pytań podczas czytania pierwszego rozdziału, co znaczy, że się podoba. A na koniec skwitowało "Bo ja umiem słuchać, a Lafał nie umie!"
Ja mam taką:
Mój egzemplarz został wydany w 1961r. |
Ja na pamięć nie znam :), ale rzeczywiście przywołuje wspomnienia.A jakie pytania zadał Synek ???
OdpowiedzUsuń:) Głównie "A dlaczego?": A dlaczego ten jest starszy? A dlaczego taka mała (wioska)? A dlaczego ma dwóch braci? A dlaczego nie ma? (Olle brata ani siostry). A dlaczego tu nie ma obrazka? - Bo trzeba ładnie słuchać, i wtedy wszystko samo się wyobrazi..- A jak słuchać? - Uważnie. - A dlaczego? itd.
Usuń:) slodko.... a swoja droga moj egzemplarz wygladal identycznie :P
UsuńMiałam taką samą w dzieciństwie! Uwielbiałam ją czytać:)
OdpowiedzUsuńMiło wracać do ksiażek ktore przypominają nam dzieciństwo:)
OdpowiedzUsuńJa miałem identyczną.
OdpowiedzUsuńZałożę się, że TĄ SAMĄ :D
OdpowiedzUsuńJuż Ci zazdroszczę tego czytania. U nas tę czynność niepodzielnie zawłaszczył sobie TATA. Mogę się starać jak tylko umiem - ze mną Polka próbuje mi wyrwać książkę z ręki i ją zjeść, a przy Tacie słucha jak świnia grzmotu.
OdpowiedzUsuń