piątek, 24 lutego 2012

Treeenczz

Uff. Już po pierwszych szczepieniach (nie licząc tych szpitalnych.Pamiętam, że Szymon nie płakał ani przy szczepieniach, ani przy pobieraniu krwi - dziwny jakiś...Pamiętam, że sam nadstawił palec do ukłucia. Obraził się dopiero po chwili jak pielęgniarka wyciskała z paluszka kolejną kroplę krwi. Rzucił tylko stanowcze "Ja sobie stąd idę!" -i tyle. Janek po raz kolejny udowodnił , że ma inny charakterek niż jego brat i jak przystało na normalne niemowlę, darł się ile sił w płucach. Gdyby wiedział, że matka za te jego cierpienia słono zapłaciła...
Bo mamusia jest jedną z tych mam, które nie uległy szerzącej się modzie na nieszczepienie. Ja w ogóle taka mało modna jestem. Nie zamierzam urządzać ospa-party (hit sezonu). Używam jednorazowych pieluszek które stały się passe już kilka sezonów temu. Nie piorę w ekoorzechach. Czasem mam jakieś modowe przebłyski...Dzisiaj np. kupiłam sobie "trencz"! Dla mnie słowo już brzmi supermodnie: trencz! Nie jakiś tam zwykły płaszcz wiosenny albo prochowiec, ale treeencz. Nie napiszę za ile bo czar pryśnie :)


Jaś, jeszcze przed szczepieniem (6 tygodni)


2 komentarze:

  1. Hm..trencz - to brzmi dumnie:)

    Dorota, uświadom mnie proszę, co to jest ospa-party?? U nas na prowincji robi się różne party, ale o takim tworze nie słyszałam;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż słyszałam a nawet widziałam w TV, że nastała taka moda, żeby zamiast szczepić dziecko przeciw wietrznej ospie zarażać je wiatrówką w sposób "kontrolowany". Gdy dowiadujemy się że dziecko znajomych, czy sąsiadów złapało wirusa, urządzamy spotkanie, żeby nasze dziecko zaraziło się i przechorowało, puki jest jeszcze małe. Znam argumenty za i przeciw. Nie chcę dobitnie pisać, co o tym myślę. Po prostu - dziękuję nie skorzystam.

      Usuń