Standard: z małego katarku większy katar, z kataru kaszelek a z kaszelku kaszel....
Zostaliśmy we trójkę w domu. Fajnie było. Na prawdę. Nie wiem czy to ja wrzuciłam na luz, czy Młody nie miał dość sił, żeby szaleć. Jakoś tak na wszystko był czas. Ot miły piątek :) Szkoda tylko, że za sprawą choróbska.
Bracia |
:)
OdpowiedzUsuńFajnie jest postrzegać życie od strony tej pełnej połowy szklanki:)