Z okazji Dnia Kobiet postanowiłam zadbać o siebie, co ostatnio nie jest takie łatwe. Kąpiel brałam w trzech ratach. Najpierw głowa, w drugim etapie to co powyżej pasa + coś. Z goleniem nóg musiałam poczekać do godz. 14:00 bo wtedy oba dzieciuchy padły. Nawet zdążyłam zrobić oko i maznąć paznokcie u stóp. Młody zauważył i skomentował:
- Kocham cię za te pazurki!
Przed 18:00 wpadł Tatuś z tulipanami (nawet Szymka przeszkolił). Dobrze, że z tulipanami bo róże są bleee. A potem ja wypadłam na UWAGA - taniec brzucha :)), znowu, po 7 miesiącach!! I co? No tego się spodziewałam: moje kolana to raczej zawiasy od drzwi do drewutni a to, co wyglądało na mięśnie okazało się być ich nędzną imitacją. Wyszłam z Al Mary mokra od potu i deszczu endorfin.
Nie było mnie akurat w TYCH godzinach!! Dom beze mnie przetrwał, choć potomkowie nieźle Tatusia wymęczyli...
:) Padłam z zawiasów i nędznej imitacji mięśni:)
OdpowiedzUsuńDooobrze zrobilas , kobietko. Baaaardzo dobrze:)
A może byś tak zaczęła regularnie chodzic na taniec brzucha? Nie to zeby brzuch czy kolana...ino - dusza Twa tego potrzebuje!!:)