Czy tego chcę czy nie, znowu sieję obraz macierzyństwa jako stanu cudownego, błogiego. Ehh...zazdrośćcie mi!!
Wybrałam się na obronę doktoratu mojej M. Jako, że ostatnio pełnię głównie funkcję stołówki, wybrałam się tam z Jaśkiem. Przed wejściem usłyszałam z kilku par ust "Ojej, co będzie jak..." No co będzie? - uciekniemy. Siedliśmy sobie na samym końcu, żeby nasza ewakuacja w jak najmniejszym stopniu zakłóciła ważne wydarzenie. Byle wytrzymał prezentację, recenzje możemy sobie podarować.... A co zrobił Jaś? - Jaś zasnął. I spał. I przespał nie tylko prezentację ale też wystąpienia obu recenzentów, publiczną dyskusję, oczekiwanie na wyniki i ogłoszenie wyników. Gdy rozległy się brawa, otworzył oczy, chyba tylko po to by móc złożyć gratulacje. Potem, dzięki uprzejmości pań z dziekanatu, zjadł w spokoju i znów zasnął.
Co usłyszałam oprócz tradycyjnego "ale słodki", "jaki grzeczny" i "ciu ciu ciu"? Że mam nienormalne dziecko!
Dziękuję Wam! Na prawdę! Bo każdej mamie jest przyjemnie słyszeć że ma super dziecko, pomimo tego, że i Wy i ja wiemy, że Jaś to zrobił na pokaz.
Idealny Jaś |
Oczywiście coś za coś. "Pospałem w dzień, wieczorkiem się pobawimy". Trafiło na Tatusia bo ja wyszłam świętować ów doktorat. Gdy wróciłam o północy, chłopcy jeszcze rozmawiali. "ooou" i "eeeu".
***
Twój świat jest w ogóle jakiś taki... idealny ;)
OdpowiedzUsuńTakim staramy się go kreować...oboje...ze wszystkich sił:)
Usuńtaki chorobliwy optymizm
Dlaczego ja DOPIERO TERAZ czytam ten post?? Hęęę?? Na wzrok mi już chyba padło:)
OdpowiedzUsuńIdealny syn, idealny mąż..nieeeeeeeeeee..takich rodzin nie ma!! Kłamiesz!!:)
:)