Młody z powodu choroby siedział cały cały tydzień w domu. W piątek dostawał już wyraźnego Fixum dyrdum. Godzina 10:00 a ja po setnej wymianie zdań typu:
- Nie ruszaj Jasia linijką i po co ci to? (spieniacz do mleka)
- Ale to nie działa!
- Bo wyjąłeś baterie.
- Ale już włożyłem!
- Widocznie źle włożyłeś.
miałam ochotę udusić, ale mówię mu:
- Ty to jesteś taki diabełek.
- Ja nie jestem diabełek, ja jestem słodki!!
- diabełek jesteś
- Jestem słodki i "konieć kopka"!!
O godz. 11:00 już mnie mdliło od tej słodyczy.
***
Dzisiaj Młody spędził większość dnia u dziadków a ja pierwszy raz nie miałam z tego powodu wyrzutów sumienia...
Słooodki diabełek:)
OdpowiedzUsuńA tacy dziadkowie to SKARB:)
Zdaję sobie sprawę, że skarb (a właściwie 4 skarby)
OdpowiedzUsuńTo dziadkowo-babciowo bogata rodzina jesteście;-)
OdpowiedzUsuńWojtaszek znów chory... i marzę o takich dziadkach jak twoi;]
OdpowiedzUsuń