czwartek, 24 maja 2012

Mount Everest

Macierzyński? Powrót do pracy? Jakiej pracy? Co to jest normalna praca? Nie wiem. 31 lat i nie wiem!
WSTYD

Szukać pracy? Jakiej? Gdzie? Tam i tam. No ale tam i tam nie dostanę, nie mam szans! Przekwalifikowana, bez doświadczenia, oderwana od rzeczywistości. 1 oferta, 600 CV na tydzień. I co z tego, że skrojona pode mnie, że się znam?! 600 CV, zawsze jest ktoś bardziej w temacie, ktoś komu dziecko nie zachoruje, ktoś lepszej płci, ktoś bliższy ciału...Przeglądam oferty, przeglądam, przeglądam, przeglądam, Prze-glą-dam
Do sklepu bym mogła, ale nie pójdę! Że co?  Że głowę zadzieram? Może i zadzieram, ale nie po to doktorat robiłam! Do cholery, nie po to... Jak nie byłoby wyjścia, to co innego...
FRUSTRACJA

Wrócić? Nie wchodzi w grę! Bez komentarza!
ZŁOŚĆ

Chciałabym się dokładać, O Boże, jak bym chciała!!! Chciałabym Mu kupić sweter z kaszmiru, ale tak, żeby nie wiedział, że kasa z kąta zeszła. Żeby się nie spodziewał.
SMUTEK

Były marzenia, niektóre dalej są, inne gdzieś się ulotniły. Nie chcę, żeby ulotniły się pozostałe. Podobno marzenia są odbiciem naszych możliwości. A możliwości topnieją na skutek naszych wyborów. Nie da się pójść i tu i tam. Ogranicza nas czas. Panie Einstein, wiem, wiem, ale i pan wie...
ŻAL

A głowa aż pęka. Tyle lat na wysokich obrotach a teraz pie-lusz-ki, śpio-szki, ku-pe-czki, ka-sze-czki, stó-pe-czki ( i co z tego, że do całowania)!
Nie, nie żal, ale jakis taki ZGRZYT

Zatlił się...taki malutki, maluteńki, tak mały, że właściwie go nie było...pomysł. Wystraszyłam się. Jak to, ja?  Tak tylko dla siebie? Nie na etat? Sama sobie szefem? Bez rozmowy kwalifikacyjnej? To tak w ogóle można?!  Trzeba było wizyty u fryzjera i dwóch godzin "niemyślenia ", żeby troszeczkę się rozpalił.
STRACH, NADZIEJA, PODNIECENIE, WIARA

 I teraz wiem, że muszę. M U S Z Ę - dla siebie, dla Niego, dla nas, bo inaczej: wstyd, frustracja, złość, smutek, żal, zgrzyt...Więc trzymajcie kciuki, bardzo proszę. Choć to dopiero po wakacjach. Potrzebuję wsparcia nie tylko od Niego...
Nie, nie zdradzę jeszcze, choć wybranym zdradziłam. Nic wielkiego, ale dla mnie Mount Everest. Muszę dojrzeć.

7 komentarzy:

  1. Wierze że Ci się uda!!! i ja bede pierwsza klientka;D chodz bym do Wrocka miala sie przetransportowac:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze rozumiem te wszystkie emocje. Zwłaszcze ten sweter z kaszmiru, choć dla mnie mogłaby to być głupia książka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sweter z kaszmiru to dla mnie taki symbol bo zniszczyłam dwa swetry (wyprałam) i nawet nie mogłam odkupić...ale równie dobrze mogły by być majtki

      Usuń
  3. Uda się na 1000000% ja trzymam mocno kciuki i jestem przekonana,że poradzisz sobie świetnie !!!! Nie smutamy głowa do góry i nie jeden kaszmirek jeszcze będzie :) BUZIOLEEEE :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dorotko, wszystkie te emocje są mi znane... ja już zaraz wracam do pracy i mimo tego wszystko o czym piszesz siedzi równiez we mnie:) jeśli masz pomysł na siebie, taki swój własny, nie bój się idź za ciosem i działaj, a na pewno się uda, trzymam kciuki i nie mogę doczekać się ujawnienia tajemnicy...;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja będę drugą klientką po Żonie:D.Trzymamy z Mają kciuki żeby się udało.Musi się udać, inna opcja nie wchodzi w grę:)). Zasmucił mnie tylko fragment o "lepszej płci"-smutne i prawdziwe niestety-ehhhhh życie.

    OdpowiedzUsuń
  6. To i ja trzymam kciuki...mocno, mocno... bo jakby nie bylo to.... wiem co czujesz ;)

    OdpowiedzUsuń