środa, 19 września 2012

Miało być o wakacjach, ale nie będzie :)

Nie będzie o wakacjach bo wakacje to czas odpoczynku. Także od blogowania. Blogowanie to sposób odreagowania, a wakacji nie trzeba odreagowywać. Zdradzę tylko, że BYŁO CUDOWNIE.
A po wakacjach? - rzeczywistość. Wracam pełna zapału, pomysłów. Liczę na to, że energii z naładowanych akumulatorów wystarczy na rok. No dobra - na 3 miesiące :P Jestem gotowa do podjęcia pracy. Praca jest!! Na razie tyci tyci, ale będzie coraz więcej. I dobrze! bo nie wyobrażam sobie porzucać dzieci na 10 godzin dziennie, zakładać garniturek i pędzić do korporacji. Będzie stopniowo, łagodnie...Byle nie było ze mną jak z tą żabą...no wiecie! A jak nie wiecie to poczytajcie na samym dole postu :) Tak czy owak:
- Działalność założona, rusza 1.10.2012
- Współpraca z "Promykiem Słońca" omówiona
- Żłobek dla Janka załatwiony (już bliżej się nie da - w kapciach go będę zanosiła:))
- Szymonek wrócił do przedszkola i jest tam SZCZĘŚLIWY, NA PRAWDĘ. Nawet pani Papulinka powiedziała, że to zupełnie inne dziecko niż przed wakacjami :)
- Telefon służbowy kupiony
- Strona WWW w przygotowaniu, premierę przewiduję na początku października

Zostało
-Pójść do ZUS-u
-założyć konto w banku (polecacie jakiś?)

Jak to jest? Szukam pracy przeszło dwa lata. I nic! Postanawiam "pójść na swoje" i wtedy pojawiają się ni stąd ni zowąd 2 oferty. Dokładnie takie jakich szukałam! Szukałam, ale czy na pewno chciałam? Hmm...chyba nie! Chyba podświadomie uciekałam. Uciekałam od korporacji, od laboratorium. Nie mniej jednak kusi taka pewność - umowa o pracę, stała pensja. Z drugiej strony  - ciągle wokół mnie pojawiają się sygnały, że "takiej okazji nie wolno zmarnować", "będziesz żałować, jeśli nie spróbujesz" "wstrzelisz się w to co modne i na co jest zapotrzebowanie", "będziesz w tym dobra" czy wreszcie "spadła nam pani z nieba" (to ostatnie było bardzo miłe). Jednego jestem pewna i to pozwoliło mi ostatecznie podjąć decyzję - JA TO LUBIĘ! Lubię czytać artykuły dietetyczne, przeszukiwać fora skupiające rodziny dotknięte chorobami dietozależnymi, wyszukiwać przepisy. Ok, koniec tematu, przynajmniej na dziś :)

***
A co u Szymka?!
Dorasta! Trochę drażni mnie jego seplenienie. Jednak ostatnio naszła mnie myśl, że to dobrze, że sepleni i ma taki krecikowy głosik. Przynajmniej wiadomo, że jest dzieckiem, przedszkolakiem...Czasem słucham ze zdumieniem tego "co mówi" i zupełnie nie pasuje to do tego, "jak mówi". Np.:

Śniadanie.
Szymon: Nie mogę juś jeść tego śniadanka bo jak otwielam buzię to mi się ocy zamykają.
Ja: Musisz jeść śniadanko. I nie słyszałam, żeby komuś się oczy zamykały od otwierania buzi.
Szymon: Widzis, tak to jus ze mną jest...

Restauracja. Spotykam Młodego na dość stromych schodach.
Ja: A ty dokąd idziesz?
Szymon: Do toalety (już nie "tołalety"). Idę siusiu.
Ja: To ja pójdę z tobą, pomogę Ci!
Szymon: Nie! Ty pójdzeis do dziewcynek a ja do chłopców! O widzis - tu jest dla chłopców, a tu dla dziewcynek.
Ja:  No dobrze, tylko pamiętaj, umyj rączki!
Po chwili
Ja: No i co? - Zrobiłeś siku?
Szymon: Nie mów "siku" tylko "siusiu", nie zlobiłem.
Ja: Dlaczego?
Szymon: Bo pisułaly były za wysoko!


P.S.
Z żabą jest tak, że jak się ją wrzuci do wrzątku to wyskoczy, ucieknie i może nawet przeżyje. Ale jeśli żabę wrzucić do garnka z zimną wodą a potem stopniowo wodę podgrzewać, to żaba da się ugotować, do ostatnich chwil nieświadoma nieuniknionego.

5 komentarzy:

  1. Gratuluję optymizmu i życzę powodzenia:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko:) Szymek cudny jest i basta:)

    A za Ciebie, ciotka, kciuki trzymam z calych sił!!!!:)
    I tam żaba zaraz jakaś;-)

    Ps. Problem francowaty minął. Znaleźlismy cud-miód środek - działa na 300% przy naszym mega-wybiórczym synu

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę :D I umieram z ciekawości...czy ten cud to jakiś miód? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. DOROTA napewno sie uda i bedą z tego milony (zaoszczedzisz na totku:P)
    Szymek jak zawsze moj idol:)
    skad wzielas to o zabie (pyta programista:p?)

    OdpowiedzUsuń