czwartek, 21 lutego 2013

Blogowanie-kupowanie

Śledzę, czytam, podglądam...i kupuję.

Blogowanie wcale nie jest takie tanie, jakby się wydawało. Bo np. parę dni temu przeczytałam o kurczakach (klik) i uznałam, że gdyby moje "dziecko starsze" takie kurczaki posiadało, to na pewno w mig stało by się bardziej spostrzegawcze, jego półkule mózgowe zintegrowałyby się tak bardzo jak...(jednak pominę porównanie, które właśnie mi przyszło do głowy). Kupiłam.
Albo takie psotne Franki, ponure zamki (klik).- obowiązkowe, jeśli chcę, żeby mój czterolatek WRESZCIE nauczył się czytać. Tak, bo dookoła WSZYSTKIE czterolatki czytają, piszą, liczą całki. Trwa wyścig, którego celem wcale nie jest prześcignąć sąsiada. Właściwie to nie wiadomo, co na to sąsiad, bo znajomość ogranicza się do "dzień dobry" a funkcję sąsiadów przyjmują inni blogujący (nie lubię słowa blogerzy). Teraz rywalizuje się z cyferkami na opakowaniach gier, okładkach książek. Jeśli piszą, że dla dzieci od 7 r.ż. to na pewno dla mojego 3-latka będzie ok, bo przecież jest super-hiper inteligentny i kto nie da rady jak nie on. I tak Franki i zamki powędrowały do mojego koszyka - internetowego rzecz jasna! Paczka z zakupami idzie (o sobie też nie zapomniałam, ale chociaż z zawodem związane - dla spokojnego sumienia ;))


Tylko tak sobie myślę, co się stanie z tymi naszymi książkowymi wieczorami jak dziecko starsze wreszcie zacznie samo czytać?.. .Na razie zaczął słyszeć poszczególne głoski w wyrazach, a to już coś...

P.S. Na franku napisali, że od 5 r.ż.. Opowiem co na to wszystko Szymek ;)

3 komentarze:

  1. No tak, każdy coś poleca i nie sposób tego czegoś nie kupić:) Nic tylko się za portfel trzymać!

    OdpowiedzUsuń
  2. :P i powiedziała ta to co zawsze mi podrzuci jakiś news:P

    OdpowiedzUsuń