poniedziałek, 10 listopada 2014

Bracia

Gdy urodził się Szymon, wszystko sobie wymyśliłam, wyliczyłam, zaplanowałam. Tak! - drugie dziecko powinno pojawić się na świecie za 3 lata. Dzisiaj wiem, że planować to sobie można...
Plany zmieniły się wielokrotnie, a może nawet zostały zawieszone a jednak zupełnie niespodziewanie na teście pojawiły się dwie kreski a 9 miesięcy potem na świat przyszedł Jan. Dokładnie 3 lata i 9 dni po Szymku.
Czy 3 lata  to dobra różnica wieku? Nie wiem czy kiedyś będą sobie bliscy. Marzę o tym. Nie wiem czy będą się przyjaźnili -mam nadzieję. Wiem, że w tej chwili jest tak jak być powinno. Czasem się spierają, czasem się tłuką, walczą o terytorium, ustalają granice, ale też razem organizują sobie czas, świetnie współpracują. Uczą się kompromisów, uczą walczyć o to co jest dla nich ważne. Szymon uczy się odpowiedzialności i przychodzi mu to spontanicznie. Jaś uczy się szacunku.
Coraz częściej zdarza się to o czym marzy każda matka - CHWILA SPOKOJU.
Chłopcy znikają. Zamykają się w swoim wspólnym świecie. Tworzą go. Dużo łatwiej jest coś zrobić w domu gdy są we dwóch niż gdy jest tylko jeden. Oni się nie nudzą, ja mam chwilę czasu. łatwiej wyegzekwować sprzątanie zabawek, łatwiej zainteresować czymś, nie ma problemu z jedzeniem. Szymon dostarcza Jankowi bodźców a mnie pokazuje, że "Mały" już nie jest wcale taki mały i swój rozum ma.
Szymon odciąża mnie. Część matczynych obowiązków stała się braterskimi nie-obowiązkami. To on pokazuje świat. Gdy sam był w wieku Janka miał mnie na wyłączność. Wydawało mi się, że to szczęście być tym starszym - dopieszczonym, wychuchanym. Drugie już na starcie musi walczyć o uwagę. Dziś widzę, że jest dokładnie na odwrót. To Jaś ma barwniej, intensywniej. I jest między nimi to coś. 

***

Wracamy z Jasiem z przedszkola
- Zobac mamo - wskazuje na niebo.
- Co tam widzisz Jasiu? - szukam chmury, samolotu, ptaka, czegokolwiek
- Tam jest kosmos. Do kosmosu poleci moja lakieta. Zawiezie nazędzia i naplawi statek kosmicny!

Nieźle, jak na 2 lata i 10 miesięcy, nie? Brat wyszkolił.

***

Szymon został u dziadków na noc. Rano telefonuje do domu,
- Cześć mama, daj mi Jasia do telefonu
- Jasia?! No dobrze - podaję słuchawkę i od tej pory słyszę tylko Jankową połowę rozmowy
...
- Ceść. Zalas po ciebie psyjdę do dziadka.
...
- Dooobla, zabiolę twój ha-hadłowiec. Ja będę latał hilikoptelem. Do zobacenia....

Mamaaa! Ubielaj  buty, idziemy po Symusia!!




1 komentarz:

  1. No właśnie... Brakuje mi dla Tymona rówieśnika, lub dziecka tylko troszkę starszego... Bo dzieci o cztery-pięć lat starsze traktują go jak brzęczącą nad uchem muchę... A mi smutno.

    OdpowiedzUsuń