sobota, 11 lutego 2012

Przedsiębiorczość

- Szymek, co robisz?
- Jadę do pracy, bo nie ma pieniążków na nowe auto.
- A co będziesz w tej pracy robił?
- Wystawiał faktury...

No tak, nowe pokolenie...Całe szczęście, że "przedsiębiorczości" nie odziedziczył po mamusi...Bo Matka to totalna noga z zakresu makro- mikro- a nawet nanoekonomii, nie mówiąc już o znajomości zagadnień związanych z bankowością. Gdyby nie Tatuś to pewnie dorównałaby "jedynemu prawowitemu prezesowi pewnej partii" i trzymała pieniądze w skarpecie...

Jedyne prawo jakie znam to takie: (podane na przykładzie, bo terminologii też nie znam)
Jeśli skarpetki kosztowały 20 zł a zostały przecenione na 16 zł, to kupując je zaoszczędzę 4 zł. Jeśli natomiast skarpetek nie kupię to nie dość, że zaoszczędzę 16 zł, to jeszcze miejsce w szufladzie (bo tak na prawdę wcale ich nie potrzebuję). Wyjątek stanowią buty, które są potrzebne zawsze.

Tatuś tłumaczy mi, że idąc tym tokiem myślenia to chcąc szybko zaoszczędzić sporą sumkę pieniędzy powinnam "wsiąść do auta i przejechać przez miasto tylko na czerwonych światłach a następnie zsumować wartość wszystkich nieotrzymanych mandatów". Ja dodam od siebie koszty odzyskania prawa jazdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz