niedziela, 14 października 2012

Gdy krew się burzy

Wybrałam się rano do marketu kosmetyczno-dzieciowego wiadomej sieci. Stoję w kolejce a przede mną małżeństwo. Pan w wieku późno-średnim zaczyna wywód, że do tego (chyba szamponu) MA dostać płyn micelarny. Na to kasjerka, że nie ma płynów, są kosmetyczki. A on, że po co mu kosmetyczka, on che płyn. Na co kasjerka, że płynów nie dowieźli ale w ofercie jest napisane że kosmetyczka LUB płyn. Na to Pan wpadł w dość głośny i mało grzeczny słowotok:
...jak jest LUB to znaczy, że mogę sobie wybrać... .oszustwo....niedopuszczalne....zadzwonię.....załatwię....to wy powinniście....ale ja chcę płyn....sprawdzę czy jest gwiazdka....skandal...
W międzyczasie kasjerka pyta czy wycofać ten produkt? Na co pan kolejny słowotok: ..nie....ja to załatwię.....już oni mi przyślą.....blablabla.....
Żona nic, ani słowa, czeka. A ja stoję w kolejce i ciśnienie mi skacze.
I nie wytrzymałam i mówię panu, że widocznie nie zna znaczenia słowa "lub". Ze "lub" nie oznacza dostępności dwóch rzeczy, wystarczy, że mają jedno. Na co cała złość Pana skupiła się na mnie. Że się wtrącam (no wtrącam :)), że się nie znam, żem głupia, że oni celowo, ze to zmowa, oszustwo...blablabla...
Wreszcie odezwała się Żona. Że widocznie jestem na tyle bogata, że nie muszę przywiązywać wagi do takich rzecz. Na co ja, że JESTEM NA TYLE BOGATA, ŻE NIE MUSZĘ BYĆ PAZERNA NA GRATISY I PSUĆ HUMORU WSZYSTKIM KLIENTOM W SKLEPIE i poszłam (bo w międzyczasie mnie obsłużono w drugiej kasie).
Wracam do domu, i opowiadam Mężowi, na co Mąż, że po co ja się mieszam w takie ekscesy i po chwili zastanoweinia
...ALE JUŻ OD RANA BYŁO WIDAĆ, ŻE MASZ OCHOTĘ KOMUŚ WPIER...LIĆ. lepiej ci?
Jasne, że lepiej :DD  i dostałam od Męża buziaka

Oj, no może nie miałam racji, ale NIE CIERPIĘ kłótliwych ludzi w sobotę rano...psują krew wszystkim wokół. Ja rozumiem spokojną debatę, ale wyżywanie się na kasjerce..NIE!

3 komentarze: