wtorek, 18 listopada 2014

Ten poranek

Jeden z TYCH poranków.
Budzik nie zadzwonił. Zaspani, spóźnieni, próbujemy wykrzesać z siebie jakąkolwiek energię. Liczą się sekundy, nie minuty. Kawa by pewnie pomogła ale brakuje czasu nawet na naciśnięcie przycisku w ekspresie. Właśnie wtedy okazuje się, że spodnie od dresu "ostatnia deska ratunku" nie wyschły, że pralka-teleport znów wysłała gdzieś w nieznane dokładnie po jednej skarpetce z każdej pary, że akurat dzisiaj Tatuś ma spotkanie, że obowiązuje dress code a codzienne dżinsy nie bardzo się w niego wpasują. 
O śniadaniu tym razem można zapomnieć. Na szczęście dzieci już za 40 minut zjedzą w przedszkolu, a my jakoś przeżyjemy.

Rodzice

Doskonale wyszkoleni logistycy. Nie pytamy o nic. Komunikacja odbywa się telepatycznie. Przenika przez ściany. Zanim dotrę do łóżka syna włączam żelazko. Tak jest szybciej. Będzie nagrzane dokładnie za 40 sekund. Właśnie wtedy gdy wracając z pokoju dziecięcego zdejmę ze sznurka niedoschnięte spodnie. Tatuś wie, kiedy ma podskoczyć, żeby przeskoczyć kabel, którego nie widzi bo właśnie zdejmuje przez głowę koszulkę....
Kiepski film

Jaś
Chcę spać w łóżeczku. Nigdzie nie idę. Chcę oglądać bajkę (tak jakby kiedykolwiek oglądał przed wyjściem do przedszkola). Chcę mleko. Nie tata, mama. Nie chcę mleka. Nie te majtki. 
Z oczu tryskają łzy. Nie spływają. Tryskają pod ciśnieniem. W ułamku sekundy twarzyczka zalewa się łzami. Gdybym zobaczyła to w filmie, wyśmiałabym amatorszczyznę.
Chcę z Zygzakiem!!!! Inne. Nie to autko. Nie ten but. Najpierw ta noga. Nie wypiłem mleeeczkaaaa!
NIEEEE CHCĘ!
CHCĘ PŁAKAĆ I BĘDĘ PŁAKAŁ. CHCĘ PŁAKAĆ GŁOŚNO BO TO MOJE MIESZKANIE I W MOIM MIESZKANIU BĘDĘ PŁAKAŁ GŁOŚNO!!!!

Słucham z niedowierzaniem.  
Czuję złość. - Nie tego go uczymy.
Czuję dumę - Dość rozwinięte to moje dziecko.
Czuję zadowolenie. - Mimo nerwów buduje całkiem sensowne zdania
Czuję strach. - Teraz ma niespełna 3 lata. Co będzie gdy skończy 15?  Jak okiełznam zbuntowanego nastolatka??

Szymon
Zagubiony. Szuka sposobu, żeby się przytulić. Wstaje ubiera się. Tym razem bez słowa sprzeciwu. Zakłada buty już za pierwszym razem. Jemu łzy nie lecą strumieniem. Ale ja widzę.
Dopełniamy codziennego "rytuału w drzwiach": Buziaki, koniecznie w policzki, koniecznie w czółko, przytulamy się. -Miłego dnia Mamusiu. -Miłego dnia Kochanie. 
Mój syn, Mój przyjaciel.




1 komentarz: